PlayStation Forum - PS5, PS4, PS3, PS2, PSone, PSP, PS Vita Forum
Najlepsza cześć Ratchet & Clank' a ? - Wersja do druku

+- PlayStation Forum - PS5, PS4, PS3, PS2, PSone, PSP, PS Vita Forum (https://playstationforum.pl)
+-- Dział: PlayStation 2 (PS2) - Gry (https://playstationforum.pl/forum-playstation-2-ps2-gry)
+--- Dział: Rankingi gier (https://playstationforum.pl/forum-rankingi-gier)
+--- Wątek: Najlepsza cześć Ratchet & Clank' a ? (/thread-najlepsza-cze%C5%9Bc-ratchet-clank-a)

Strony: 1 2 3


RE: Najlepsza cześć Ratchet & Clank' a ? - Kraszu - 02-11-2012

Nader zacnie rozwija się moja przygoda z „Ratchet & Clank”. Póki co nie miałem w zasadzie żadnego momentu zacięcia. Ani razu nie musiałem korzystać z poradnika. Gra ma odpowiednio wyważony poziom trudności. Tylko momentami pojawiają się problemy zmuszające do kilkukrotnych prób. Takim momentem było chociażby zadanie polegające na zestrzeleniu z działa stacjonarnego 3 łodzi powietrznych.

Najbardziej jednak podoba mi się to, że gra jest dopracowana pod względem menu. Czytelne mapki, rozpisane zadania, gracz ma pełną orientację w tym co wykonał i co jeszcze czeka na zaliczenie. W serii „Jak” strasznie denerwował mnie brak chociażby luźnych namiarów na przegapione orby. Moim zdaniem jest to słabość części drugiej i trzeciej, bo dochodzi do sytuacji, w której gracz szuka igły w stogu siana. Efekt później jest taki, że bez szczegółowych solucji zdobycie wszystkich orbów jest praktycznie niewykonalne. W „Ratchecie” póki co nie dostrzegam żadnych mankamentów tego typu. Gra się znakomicie. Chyba znalazłem kolejną serię, której kolejne części będę łykał bez popitki.

Tak jak wspominałem wcześniej gra zawiera mnóstwo zabawnych gadżetów i ciekawych patentów na eksplorację. Praktycznie na każdym kroku rozgrywka jest urozmaicana. Do tej pory dwa razy miałem okazję pokierować Clank’iem. Rozbroił mnie etap planszy, w którym musiałem uwalniać swoich braci – robocików. Miałem wówczas do dyspozycji cztery komendy: atakuj, czekaj, chodź, enter. Za ich pomocą bracia odwali za mnie całą robotę. Sam nie byłem w stanie pokonać przerośniętego pająka. Wystarczyło jednak uwolnić kilku ziomków, wydać im stosowną komendę i to pająk miał problem.

Raz stanął na mojej drodze potężnie wyglądający boss. Szybko pokazałem mu gdzie jego miejsce. Trochę cierpliwości, trochę żonglowania bronią w wysłałem go do piachu.

Pomimo rozbudowanego inwentarza broni, gadżetów i pomysłów na rozgrywkę czuć, że mamy do czynienia z platformerem. Eksploracja, sekwencje skoków, momentami zręcznościowy charakter walki z przeciwnikami. Póki co „jedynkę” uważam za znakomity, miodny szpil.

EDIT 14.11.2012

Pół dnia dzisiaj spędziłem na finałowym levelu. Dwa razy ktoś mi przeszkodził w rozgrywce i musiałem wyłączać konsolę. W tej grze co prawda można zrobić save’a w dowolnym momencie jednak przy kolejnym załadowaniu i tak musimy zaczynać planszę od początku. Byłem jednak na tyle zdeterminowany, że dziarsko zaatakowałem tą przeklętą planszę po raz trzeci. Zdecydowanie wyróżnia się on poziomem trudności wobec tego co przeżywałem wcześniej. Najbardziej wkurzające były latające, strzelające do mnie stwory, których spotykałem na każdym niemal kroku. Nie wskazany był pośpiech. Przy odpowiedniej dozie cierpliwości dobrnąłem do końca i zaczęła się finałowa batalia z bossem…

Totalnie odjechana walka o charakterze czysto zręcznościowym. Niestety zręczne palce nie wystarczały. Musiałem żmudnie opracowywać taktykę i odpowiednio dozować poszczególne ataki. Nie dawałem rady na pięciu „zbiornikach” życia mimo wielokrotnych prób. W końcu skapitulowałem, ale nie odpuściłem. Przypomniało mi się, że na którejś planszy swego czasu nie było mnie stać na upgrade zbiorników życia. Rozgrywka nie była przez całą grę szczególnie wymagająca więc się tam nie wracałem. Życie jednak zmusiło mnie do zainwestowania w trzy dodatkowe zbiorniki. Tym oto sposobem pełen nadziei wróciłem na przeklęty level. Oczywiście plansza musiała zostać pokonana od nowa…

Niczym heros stanąłem przed obliczem bossa z ośmioma zbiornikami pełen nadziei, że skopię mu zadek. Kilka prób i szelma pokonany! Wiktoria! Trzeba go było trafić kilkadziesiąt razy! Z różnych rodzajów broni. Naprawdę jak dla mnie była to bardzo trudna walka. Jednocześnie jednak bardzo miodna. Co jak co, ale tą grę zapamiętam na długo właśnie ze względu na tą potyczkę. Coś takiego w platformerach fundował mi jedynie kultowy Crash Bandicoot.

„Ratchet & Clank” to jedna z moich najlepszych inwestycji (posiadam oryginał). To gra kombajn. W podstawowym wymiarze zapewniła mi około 25 godzin intensywnego grania. Oczywiście mnie się nigdzie nie spieszyło. Tytułu nie zamierzam odstawiać na półkę. Mam trzy nowe cele…
1) W międzyczasie bowiem otrzymałem item, który zaznaczył mi na mapach miejsca, w których należy szukać złotych śrub. Pomimo tej pomocy i tak jest o nie dosyć trudno. Trzeba główkować co nie miara.
2) Do zaliczenia mam również szereg skill points. To ustrojstwo pamiętam z serii Spyro i wiem, że raczej bez solucji ich nie odkryję.
3) Do zdobycia jest dziesięć tzw. złotych broni. Póki co nie za bardzo mam pomysł jak się je zdobywa dlatego w pierwszej kolejności zajmę się złotymi śrubami i skill points.

Powyższe sprawia, że praktycznie każdy level będę musiał przeczesywać od nowa jednak idzie to zdecydowanie szybciej, bo do dyspozycji mam praktycznie full dopakowanego Ratcheta ze wszystkimi zdobytymi gadżetami. Teraz to ja ustalam zasady na planszach. Przeciwnicy nie mają zbyt wiele do powiedzenia <szyderczy uśmieszek>. „Ratchet & Clank” to gra co najmniej znakomita.

EDIT 16.11.2012
I dokonało się. Kolejne intensywne 3 dni grania sprawiły, że udało mi się zaliczyć wszystkie 30 skill points i odnaleźć wszystkie dostępne złote śruby, których jest bodaj 40. Lubię tego typu dodatkowe smaczki, bo pozwalają na bardzo dokładne poznanie plansz i odkrycie sekretnych miejscówek. Dodatkowo skill pointy to momentami bardzo wymagające zadania i kolejne ich zaliczanie daje nie lada satysfakcję.

Dzięki umieszczeniu tego typu sidequestów skutecznie zwiększono żywotność gry. A to i tak nie wszystko. Jak wspomniałem do zdobycia jest jeszcze 10 złotych broni. Ja sobie to odpuszczam, bo z tego co się zorientowałem są to ulepszone wersje broni, które zdobyłem wcześniej (podobny zabieg zastosowano chociażby w "Black" gdzie po zaliczeniu danego poziomu trudności gracz miał do dyspozycji tzw. "silver weapons" z nielimitowaną amunicją). Wszystkie plansze przeszedłem wzdłuż i wszerz zatem moja ambicja została zaspokojona. Po zabawie, której doświadczyłem z tą wspaniałą grą drugą część Ratcheta kupuję w ciemno.

Na koniec chciałbym jeszcze dodać, że gra chodzi zabójczo szybko. Menu otwiera się w mgnieniu oka. Interfejs jest przejrzysty i intuicyjny. Coś takiego jak „loading” w tej grze nie istnieje. Nie pozostaje nic innego jak grać, grać, grać…


RE: Najlepsza cześć Ratchet & Clank' a ? - Grillo - 20-04-2013

Grałem we wszystkie odsłony Ratcheta i Clanka, 1,2,3 oraz gladiatora. Przeszedłem każdą przynajmniej 2 razy Big Grin

Ratchet & Clank 1.
O tej grze mogę powiedzieć że jest genialna wręcz. Bronie patrząc przez pryzmat 2 i 3 może i nie są idealne, jednak nadal dobre i zabójcze. Tak naprawdę to tylko jedynka ma ten styl oldschoolu serii. Żadnych zbroi które może i są potrzebne jednak w 1 jest zrównoważona ilość obrażeń. Widziałem również na internecie jak odblokować różne cheaty. Co również wpisało się w historię R&C. Last Boss był trudny dla mnie strasznie, na dodatek było na planszy z nim mało hp i amunicji co strasznie utrudniało. Męczyłem się z nim 40 minut.

Ratchet & Clank 2.
Starałem się w tej grze wymaksować wszystkie bronie. Ogólnie opcja areny, wyścigów, statków kosmicznych tzw. dodatkowego zarobku była świetna. Mówiąc o zarabianiu pragnę dodać iż muzyka która została użyta w poziomach zbierania tych kryształów (i na pustyni i na śnieżnym terenie) była po jakimś czasie strasznie irytująca. W ogóle na śnieżnym terenie ktoś od programowania coś drobniutko skopał i na węża wynurzającego się trzeba podejść z odpowiedniej strony co po dłuższym czasie denerwuje. Irytują na tej planszy również te Yeti (hah) wylatujące z dołów. I poznałem że droższe nie znaczy lepsze w tej grze. Po wczytaniu save'a z R&C 1 miałem zniżkę na R.Y.N.O za 1.000.000 boltsów, a po drugiej stronie miałem Zodiac za 1.500.000 boltsów. Zodiac to broń która zabija przeciwników którzy się ukazali i to jej minus. Wymaxować Barierę ochronną do Tesla Barier a po przejściu na nią wydać wszystkie boltsy aby stała się mega i doexpić do maxa. To najłatwiejszy sposób na dalsze przechodzenie gry. Zbroje były bardzo dobre i podobały mi się. Wszystkie poziomy były zróżnicowane, lecz tylko na jednym najczęściej padałem, zostawię go jednak w tajemnicy Big Grin. Zbyt łatwy last boss na którego wystarczy tylko bouncer (z ręką na sercu, kiedy pierwszy raz przechodziłem tą grę wydawało mi się że będzie coś dalej i to nie koniec a tu napisy końcowe xD)

Ratchet & Clank 3
Doszliśmy prawie do końca całego cyklu. Jednak raz gra mnie bardzo zaskoczyła, zarazem trochę denerwując. Innowacją było dodanie głównej bazy Ratcheta w której jest jego drużyna i to jego tzw. dom do którego można prawie zawsze wrócić. Nie spodobały mi się jednak gry z Qwarkiem na tej konsolce. Po prostu nie lubię gry w grze, może niektórym fanatykom się to podoba, mnie jednak odpychało od ekranu i chciałem jak najszybciej je skończyć. Najlepsza zbroja inferno jest po prostu śliczna, jednak skillpoint za zakup jej był bezcelowy. Czuje że nigdy tej części gry nie wymaksuje gdyż odpychające mnie levele z Quarkiem kryją za sobą 5 platinum boltsy, i 5 skillpointów Sad . Naprawdę zbieranie tych kryształów w kanałach wywoływało u mnie mindfuck kiedy dostałem buty które pozwalały chodzić po ścianach z metalu. Pozwalało to jednak zdobyć wszystkie Sewer Crystalsy. Brak drogi na mapce w niektórych miejscach również zmylał i sprowadzał do refleksji "Czy ja tu byłem" Ponieważ te chodzące rozmnażające się od uderzenia gluty respią się nad wyraz ochoczo w nawet w miejscach gdzie było już czysto.

Ratchet Gladiator
Miał swój styl, jednak brak aż takiej swobody chodzenia i eksplorowania mapki zastąpione misjami nie spodobały mi się, gra nie została przeze mnie ukończona, jednak wiele planet ukończyłem. Irytowało mnie to że nie można wybierać sobie misji lub paru chociażby opuścić, trzeba robić wszystkie bo to nie jest gra dla palcem robionych Big Grin. Naturalnie myśląc że to będzie takie proste wyobrażałem sobie szybkie zakończenie tej gry. Stała się natomiast strasznie trudna i porzuciłem ją powtarzając nadal cały cykl. Jednak bardzo podobał mi sie design tej gry, zmieniony Ratchet stał się gwiazdą, posiadł pomocnicze drony które moze naprawiać. Przydałoby się więcej misji ze strzelaniem, mniej natomiast z pojazdami i wielkimi robotami na dodatek na czas co również było minusem.

Naturalnie oceniam wszystkie gry 10/10 z wyjątkiem Gladiatora który mnie niezbyt zaciekawił i po prostu dostaje ode mnie 9/10. Ale z tych trzech, najłatwiejszą jest dwójka, natomiast najtrudniejszą trójka, wybieram trójkę Big Grin


RE: Najlepsza cześć Ratchet & Clank' a ? - Kraszu - 21-04-2013

Ależ mi ochoty narobiłeś na kontynuacje. Pierwszy Ratchet wyrwał mnie z butów i ciorałem aż miło. Z miejsca pokochałem tego symaptycznego stworka. Kapitalny szpil.

Finałowy boss rzeczywiście jest bardzo trudny. Sam pociłem się tutaj niemiłosiernie. Nie ma chyba innej recepty na zwycięstwo niż wielokrotne próby i mozolne zapamiętywanie schematu jego ataków. Końcowa wiktoria daje jednak ogromną satysfakcję.

Jak to zwykł mawiać Kratos: kolejne części łyknę bez popitki jak młody pelikan.


RE: Najlepsza cześć Ratchet & Clank' a ? - Yohokaru - 14-08-2013

Dzisiaj udało mi się rozpocząć przygodę z pierwszą częścią Ratcheta. Generalizując, po ponad dwóch godzinach gry podoba mi się w niej wszystko. Sekcje walki, te bardziej zręcznościowe, fabuła polegająca na szukaniu na szukaniu herosa . . . Dawno już nie miałem w łapkach takiej gry, której aż nie chce się wyłączać. Każdą planetę zwiedzam z ciekawością wszystkiego, tego jakie nowe gadżety znajdę, ile śrubek uzbieram oraz co jeszcze ciekawego się znajdzie. Podoba mi się już ciekawe zastosowanie backtrackingu, gdzie będę musiał wrócić do agenta kolesia ze statku po to, by dać mu nagrodę z wyścigu, który nas wkrótce czeka. Pomimo iż już wcześniej miałem mały zarys tego co w grze zobaczę dzięki Tools of Destruction na PS3 kumpla, pozycją w wydaniu na PS2 jestem bardzo zachwycony i z niecierpliwością oczekuję dalszej rozgrywki Smile


RE: Najlepsza cześć Ratchet & Clank' a ? - Kraszu - 15-08-2013

Z tego co pamiętam zachwalałeś pierwszą część Spyro na PS1. W R&C czuć rękę fachowców z Insomniac (twórcy przygód smoczka). Zachęcam do dalszej rozgrywki. Etapy są wspaniale zaprojektowane, a niektóre gadżety zrywają beret. Pomysłowość twórców w przypadku tego tytułu zdawała się nie mieć granic.


RE: Najlepsza cześć Ratchet & Clank' a ? - Yohokaru - 15-08-2013

Z pewnością ukończę tą pozycję, w tej chwili mam nabite prawie 5 godzin gry, aczkolwiek teraz jestem zmuszony zrobić sobie tydzień przerwy. Szkoda, ponieważ gra ta cały czas mnie zaskakuje swoimi pomysłami. Przypomnę tutaj chociaż pomysł z wydawaniem rozkazów dronom, który to już miałem okazję doświadczyć. Nie lubię tego, ale jednocześnie bardzo mi się podoba to, że pomimo nieograniczonej ilości żyć, gra nieźle daje mi w kość coraz rzadszym ustawianiem checkpointów. Zapamiętywanie kolejnych sekwencji, obieranie taktyki na każdy rodzaj wroga, to jest naprawdę coś niesamowitego i jednoczesna eksploracja za pomocą fantastycznie przygotowanej mapki. Jak to się stało, że omijałem serię łukiem, przecież Insomniac to rekomendacja lepsza od słowa kolegi z ławki.


RE: Najlepsza cześć Ratchet & Clank' a ? - Sandinista - 16-08-2013

@Yoho - to się zgraliśmy jeśli chodzi o serię Smile

Ja właśnie lecę drugi raz z Tools of Destruction, co by pozbierać resztę Skill Pointów i...wymaksować bronie. Po co? Nie wiem, ale mam ogromną frajdę ciorając jeszcze raz w przygody Lombaxa. Choć z początku jakoś trudno było mi się przekonać do tej części (wstęp jakiś taki chaotyczny i szybki mi się wydaje), to z każdą kolejną poznaną planetą ukazywał się stary dobry Ratchet, mimo braku jakichś sporych nowości. Dostępny arsenał mocno mnie cieszy, jednak zawsze jestem ciekaw tej jajcarskiej strony oręża. Zamiana w przeciwników w pingwiny czy rzucenie kuli dyskotekowej - dobra beka Smile


RE: Najlepsza cześć Ratchet & Clank' a ? - Yohokaru - 01-09-2013

Kraszu napisał(a):Byłem jednak na tyle zdeterminowany, że dziarsko zaatakowałem tą przeklętą planszę po raz trzeci.

Zależy, w którym momencie stanąłeś, bo jeżeli walka z bossem była już rozpoczęta, przy następnym wczytaniu gry obok statku był teleport, co mnie niesamowicie ucieszyło.
Kraszu napisał(a):Nie dawałem rady na pięciu „zbiornikach” życia mimo wielokrotnych prób. W końcu skapitulowałem, ale nie odpuściłem. Przypomniało mi się, że na którejś planszy swego czasu nie było mnie stać na upgrade zbiorników życia. Rozgrywka nie była przez całą grę szczególnie wymagająca więc się tam nie wracałem. Życie jednak zmusiło mnie do zainwestowania w trzy dodatkowe zbiorniki. Tym oto sposobem pełen nadziei wróciłem na przeklęty level. Oczywiście plansza musiała zostać pokonana od nowa…

Osobiście przy stanie mojego konta nie dopuszczałem takiej myśli, dlatego też wróciłem się na kilka planet w celu dozbierania śrubek. 20.000 spokojnie wystarczyło, bym mógł przy pomocy Devastatora oraz Wallopera rozwalić Dreka. Początkowo w walce się gubiłem, aczkolwiek gdy żmudnie wypracowałem ilości danej broni jaką muszę użyć, jakoś poszło. Myślałem, że pod końcówkę zginę, ostatnie zdolności mecha mnie zaskoczyły i ostatnią część walki jechałem na dwóch paskach zdrowia. A trzeba było uważać, gdyż w każdej chwili mógł uwolnić jedną z wcześniej wykorzystywanych technik. Zobaczenie napisów końcowych przy 18 godzinach gry było dla mnie nagrodą, jakiej dawno nie otrzymałem jako gracz.

Aktualnie głowię się nad Skill Pointami oraz złotymi śrubkami. Sam znalazłem koło 20, ale skłonny jestem skorzystać z poradnika, ponieważ gdy raz odwiedzi się okolice sekretnej lokacji, a nie wiesz jak się dostać do śrubki, wtedy na mapie zaznacza się kolor żółty i możesz szukać igły w stogu siana. Skill Pointy znalazłem trzy, dwa przypadkiem, a z trzecim to atrapa Kapitana Qwarka w Metropolis Kerwan mi nie pasowała. Nie mam ochoty szukać wielu rzeczy tak jakbym porywał się z motyką na słońce, dlatego też i tu pomoże poradnik. Tylko... po co komu te złote bronie, jeżeli są tylko lepszymi wersjami starych. Jeżeli się je zbierze, to naprawdę, nie mam pojęcia po co wracać do Ratcheta. Przechodzenie gry od nowa z wszystkimi gadżetami jest dla mnie dziwne, dlatego raczej będę skłonny przyczajać się na Going Commando, jak tylko poznajduję te fanty.


RE: Najlepsza cześć Ratchet & Clank' a ? - Mr.Q - 15-06-2015

Przed zagraniem mam dokładnie identyczne odczucia które towarzyszyły Kraszowi. Od platformówek wymagam ładnego, naturalnego świata, urzekających widoków i lekkiego klimatu. Ratchet odstrasza mnie tym przytłaczającym fetorem miasta z przyszłości, sypiących się zewsząd zębatek, robotów i innych tym podobnych historii. Nie grałem, ale tak właśnie widzę ten szpil...
Z pewnością kiedyś się przełamię, ale pierwsze wrażenie z okładek i gameplayów jest ciężkie. To nie Crashu i stumilowy las...


RE: Najlepsza cześć Ratchet & Clank' a ? - Spaidi - 15-06-2015

nigdy nie gralem w zadna czesc ;< musze w koncu sprobowac. Musze zagrac w nie chronologicznie? Maja wspolna fabule? Czy moge sobie wyrywkowo zobaczyc?