PlayStation Forum - PS5, PS4, PS3, PS2, PSone, PSP, PS Vita Forum
MediEvil Resurrection - Wersja do druku

+- PlayStation Forum - PS5, PS4, PS3, PS2, PSone, PSP, PS Vita Forum (https://playstationforum.pl)
+-- Dział: PlayStation Portable (PSP) (https://playstationforum.pl/forum-playstation-portable-psp)
+--- Dział: Kącik Gier (https://playstationforum.pl/forum-kacik-gier)
+--- Wątek: MediEvil Resurrection (/thread-medievil-resurrection)



MediEvil Resurrection - Kraszu - 02-06-2015

[Obrazek: 1_zpsaemmtzuz.png]

Zapewne wielokrotnie na forum wspominałem, że jedną z moich pro gierek na PS1 jest MedieVil. Kościeja uwielbiam tak samo jak Crasha, czy Spyro. Dla mnie to takie flagowe trio maskotek z czasów szaraka. Pierwszą część serii uważam za wyjątkową, ale i przy kontynuacji bawiłem się znakomicie. Zawsze bardzo ubolewałem, że przygody Sir Daniela Fortesque zostały porzucone wraz z pojawieniem się na rynku nowszych konsol stacjonarnych.

Na całe szczęście tak się złożyło, że pod wpływem chwili zainwestowałem w komisie w PSP. Nigdy nie planowałem tego zakupu. W ogóle mój stosunek do przenośnego grania był raczej chłodny. Nie odmówiłem sobie również pakietu startowego gier. Zapuściłem judasza do gabloty z biblioteczką tytułów na wspomnianą kieszonkę i po chwili na twarzy miałem rogala od ucha do ucha. Z jednej z okładek spoglądał na mnie bowiem jednym okiem mój stary znajomy. Nie muszę chyba wspominać, że nie zastanawiałem się zbyt długo i „MedieVil Resurrection” zakupiłem od ręki.

Gierka swoje odleżakowała, ale w końcu stało się. Dysk USB się zakręcił, Kraszu powrócił do Gallowmere.
Naszego bohatera poznajemy jako postać tragiczną. Mimo dobrych chęci Sir Daniel został przed wiekiem okryty hańbą podczas batalii o wspomniane Gallowmere. Wówczas to główny antagonista – czarnoksiężnik Zarok został pokonany i wygnany z miasta. Niestety Daniel w tej samej bitwie zginął od pierwszej strzały. Właśnie to niefortunne zdarzenie na 100 lat pozbawiło bohatera honoru. Plugawe typy zazwyczaj się nie zmieniają. Zarok wraca i tym razem jego zaklęcia pogrążają Gallowmere w mroku. Mieszkańców z kolei zmieniają w opętanych pół-żywych, pół-martwych. Szczęście w nieszczęściu jest takie, że owe zaklęcia przez przypadek powodują zmartwychwstanie Fortesque. I tak, w sto lat po śmierci, Dan ma szansę odkupienia. To nic, że z jego ciała niewiele zostało. Tylko on może uratować swoją rodzinną krainę i ponownie przegonić Zaroka. Wszak od dawna wiadomo, że „Nawet najbardziej niepozorna z istot może zmienić bieg przyszłości”.

Opisywana gra niestety nie jest w 100% kolejną częścią serii MedieVil. To remake mojej ukochanej odsłony pierwszej. W jedynkę grałem kilka grubych lat temu, a pomimo tego kojarzyłem niektóre lokacje, czy wręcz całe plansze. Twórcy skopiowali po prostu to, co najlepsze w pierwowzorze. Na całe szczęście pojawiają się również zupełnie nowe miejscówki i bossowie. Część rzeczy została przemodelowana. Zupełną nowością są z kolei atrakcje czekające na gracza w poziomie „Gallowmere plains”. Mamy tam dostęp do sporej ilości mini gierek. Osobiście spędziłem tutaj sporo czasu. Przez kilka godzin zaliczałem kolejne wyzwania w zwariowanych konkurencjach. Zaganianie kur, owiec do zagrody? Nie ma problemu – kościej żadnej roboty się nie boi. W salonie gier możemy strzelać z kuszy, katapulty, tłuc młotem Zaroka po głowie, czy sprawdzać się we władaniu poszczególnymi typami broni. Szczerze powiedziawszy te mini-gry wywołały u mnie mieszane odczucia. Po zaliczeniu wszystkich dalsza gra była dla mnie o wiele łatwiejsza. Po prostu nauczyłem się tutaj walczyć każdą bronią. No i do kieszeni wpadło przy okazji sporo waluty, którą następnie przeznaczałem na dopakowanie postaci podczas rozgrywki w trybie fabularnym. Miało to dla mnie ogromne znaczenie, bowiem kościotrupa dosyć łatwo zranić. Przeciwników z kolei jest na planszach mnóstwo i naprawdę bez uzupełniania życia ciężko byłoby tutaj przetrwać. Z zapasem gotówki mogłem się poczuć bezpiecznie.
Z drugiej jednak strony te kilka godzin sprawiło, że straciłem wątek i później musiałem zaglądać do solucji. Zapomniałem kompletnie co trzeba było zrobić i co znaleźć. Aby przejść grę trzeba skompletować tzw. „Anubis stone”, którego cztery fragmenty rozsiane są po czterech planszach. Nie da się również przejść pewnych fragmentów za pierwszym zamachem. Czasami trzeba odwiedzić level ponownie, kiedy wreszcie mamy do dyspozycji niezbędny gadżet, czy klucz. To w zasadzie taka platformówkowa codzienność i w tej produkcji również jej nie zabrakło.

Po raz kolejny przekonałem się, że na PSP można zagrywać się godzinami. Kilkanaście plansz czyni ten tytuł rozbudowanym i naprawdę pod tym względem „zmartwychwstanie” nie ustępuje niczym swoim pierwotnym odsłonom znanym z szaraka. Za sprawą dodanych mini-gier może nawet je przewyższa.

[Obrazek: 2_zps9yiwoa26.png]

Solą tej gry jest zdobywanie kielichów dusz. Po pokonaniu (prawie) wszystkich wrogów na planszy licznik w prawym, górnym rogu dochodzi do 100%. Jeżeli dodatkowo gracz znajdzie lewitujący kielich, to po wejściu w bramę kończącą level, kościej zostaje przeniesiony do Holu Bohaterów (Hall of Heroes). Niebiańska stylizacja tego miejsca jest ślicznie wykonana i możemy poczuć tutaj, że nasz trud został nagrodzony. Po podejściu do odpowiedniego posągu jeden z zasłużonych bohaterów przekazuje Danowi swoją broń. Dzięki temu pod koniec gry nasz niepozorny kościotrup ma do dyspozycji prawdziwy arsenał – topór, maczugę, młot, potężną błyskawicę, noże, kilka rodzajów mieczy, kusz dalekiego zasięgu i łuków. Naprawdę jest w czym przebierać. Jakby tego było mało można zdobyć również niezwykle przydatne przy walce w zwarciu tarcze. Kto wie czy napakowany kostek nie skopałby tyłka samemu Kratosowi…

Daniela Fortesque uważam za jedną z najgenialniej wykreowanych postaci w dziejach gier. W ogóle klimat tej produkcji i specyficzny homor są jej najmocniejszymi punktami. Kościotrupa o zniewalającym uśmiechu nie da się nie lubić, a scenki z jego udziałem po prostu miażdżą. Szczególnie rozkładające są momenty, w których próbuje on mówić. Jest to oczywiście niemożliwe, bowiem żuchwy brak (że o języku nie wspomnę).
[spoiler]
Na jednej z plansz musiałem zdobyć łódź, która należała się jednak tylko prawdziwym piratom. Jak przekonać szefola, że jestem prawdziwym piratem? Wystarczy przeczesać level, znaleźć kapelusz i przywdziać go. To jednak trochę za mało… Łopata poszła zatem w ruch i na pobliskim cmentarzu, po rozkopaniu grobu legendarnego korsarza, zdobyłem drewnianą nogę. Big Grin Prawda, że lepiej? Pomału zaczynałem się prezentować okazale, ale to i tak za mało. Prawdziwy wilk morski winien mieć przecież papugę na ramieniu! Dan wpadł zatem na pomysł, że złapie zwykłą morską mewę – a nuż się nada? [/spoiler]

To takie unikalne smaczki, które czynią świat MedieVil’a wyjątkowym. Obłędnie podobał mi się ten czarny homor, który wielokrotnie serwowali mi twórcy w scenkach przerywnikowych. Coś fantastycznego.

[Obrazek: 3_zps5vz5ddce.png]

Gra ma fajnie wyważony poziom trudności. Trzeba czasami pogłówkować, pobiegać w tą i z powrotem. Czasami musimy wziąć się w garść i w skupieniu wycinać hordy mięsa armatniego, oraz większych oponentów. Trochę podejścia taktycznego i rozsądnego korzystania z ekwipunku jak najbardziej są wskazane. Regularnie na naszej drodze stają również bossowie. Po kilku podejściach każdy powinien sobie jednak i z nimi poradzić.

Czy ta gra ma wady? W zasadzie tylko jedną – praca kamery ewidentnie nie nadąża za akcją. Podczas walk regularnie zdarza się, że nie widzimy przeciwników/bossów. Trzeba nauczyć się intuicyjnie korzystać z ręcznej kalibracji kamery poprzez wciśnięcie spustu R1. Po tej akcji kamera momentalnie obraca się i spogląda znad pleców Dana na wprost. Dzięki temu zabiegowi można sobie jakoś poradzić i podczas spokojnej eksploracji po prostu rozejrzeć. Najgorzej jest w czasie szybkich walk. Wówczas jesteśmy często zdani na intuicję.

Produkcję tę jak najbardziej polecam, bo oferuje ona kawał przygody rozgrywanej w unikalnych lokacjach. Całkiem niedawno wyczytałem na popularnym portalu plotkę, która sugerowała, że podjęto pracę nad wskrzeszeniem marki na konsolach najnowszej generacji. Uważam, że seria ciągle ma potencjał. Kto wie, może sir Daniel po raz kolejny będzie musiał wstać z grobu i zrobić porządek z kim trzeba? Ja to kupuję, bo całą (lekko naciąganą) trylogię zawsze będę darzył ogromnym sentymentem.


RE: MediEvil Resurrection - VortaL - 03-06-2015

Dobra recenzja jak zwykle.


RE: MediEvil Resurrection - Makaveli - 03-06-2015

Przecież to nie jest recenzja.

Ja osobiście w tę część MediEvil nie miałem przyjemności zagrać. Mam nadzieję, że kiedyś przyjdzie mi ograć dany tytuł, uzupełniając tym samym serię o jednookim Danie.