PlayStation Forum - PS5, PS4, PS3, PS2, PSone, PSP, PS Vita Forum
[Recenzja]God of War Wstąpienie – Single Player - Wersja do druku

+- PlayStation Forum - PS5, PS4, PS3, PS2, PSone, PSP, PS Vita Forum (https://playstationforum.pl)
+-- Dział: PlayStation 3 (PS3) (https://playstationforum.pl/forum-playstation-3-ps3)
+--- Dział: Recenzje gier PS3 (https://playstationforum.pl/forum-recenzje-gier-ps3)
+--- Wątek: [Recenzja]God of War Wstąpienie – Single Player (/thread-recenzja-god-of-war-wstapienie-%E2%80%93-single-player)



[Recenzja]God of War Wstąpienie – Single Player - ashin - 02-10-2014

God of War Wstąpienie – Single Player

Seria God of War ma dla mnie szczególne znaczenie w historii ogranych tytułów. Już od momentu premiery pierwszej części śliniłem się na wszelkie zmianki o niej, czytając gazety czy portale branżowe. Wydawała się taka epicka, a co ważniejsze bliższa mojemu europejskiemu sercu. Już nie musiałem walczyć z zrodzonymi w japońskich głowach przeciwnikami, poczułem swojskość legend greckich, o których uczyłem się w szkole. Gra dodatkowo wydawała się dość mroczna, z ciężkim i poważnym klimatem, a wszelkie rozpływania się nad nią przez recenzentów potęgował moją rządzę posiadania jej. O tak w końcu po zakupieniu PS2 położyłem swoje ręce na serii GoW i zakochałem się. Absolutnie nie zawiodłem się na niej dała mi to czego tylko mógł zapragnąć gracz w tamtych czasach, a i grafika powalała. Do dziś przynajmniej na mnie robi wrażenie część pierwsza, no i oczywiście druga. Wiem, że to tylko sprytne zabiegi grafików ze studia Santa Monica, lecz gra tworzyła niesamowity klimat, a niesamowita więź jaką poczułem z Kratosem trwa nadal. Naprawdę przejąłem się jego losami i wzruszyła mnie historia. Zresztą moje skamieniałe serce znów zostało poruszone przy zakończeniu głównej trylogii. Coś we mnie pękło, ale jak to? On on... on nie mógł! A jednak. W końcu jednak pojawiły się przesłanki o części Wstąpienie. Bezpośrednim prequelu części pierwszej, w sumie trzecim już z kolei prequelu w całej sadze. Dość niepewnie do niego podchodziłem, nie wiedziałem dokładnie czego się spodziewać, jednak fanboyostwo wygrało. Zakupiłem swoją kopię gry i co ważniejsze! Ukończyłem ją.

W roli Kratosa znów usłyszymy Bogusława Lindę. Jakoś przyzwyczaiłem się od niego wszak dubbinguje go od czasów części na PSP i sprawdza się dobrze. Również znajomy głos narratorki przyjdzie nam usłyszeć. Miłe aspekty, szczególnie że wersja dubbingowana jest naprawdę świetnie wykonana i niech mnie ćwiartują, niech łamią kołem, ale zbrodnią byłoby poznawać tę grę w wersji kinowej. Bo Polacy nie gęsi swój język mają. Aktorzy odwalili kawał dobrej roboty, nie wiem czy tak się wczuli w te postacie, czy po prostu ja jestem tak oczarowany i kupili mój mały móżdżek po prostu rodzimym językiem. Jednak byłem oczarowany i z przyjemnością wsłuchiwałem się w dialogi pomiędzy bohaterami, szczególnie że sama fabuła była bardzo dobra.
Graficznie co ja wam dużo powiem? No to PS3 to już dobra grafika, wiem jest już ‘czwórka’, jednak mi i tak już wystarczy grafika generowana przez poprzedniczkę. Piękne widoki to punkt rozpoznawalny dla serii przygód o Kratosie. Zobaczymy monumentalne budowle, a królestwo Furii głównych antagonistek w tej części umiejscowione jest w ciele pierwszego zdrajcy w historii, wielkiego tytana Hekatonhejra. Lokacji jest sporo, a przenikanie się dwóch linii czasowych dało spore możliwości twórcą. Przyjdzie nam zwiedzić Spartę, pożeglować statkiem, zwiedzić wielką monumentalną statuę Heliosa. No i oczywiście królestwo Furii, więzienie dla krzywoprzysięzców, a nawet świątynię wyroczni. Więc będzie co podziwiać, a zapierających wdech w piersiach widoków nie zabraknie. Nie z gorsza mają się też modele postaci, są dokładne i dopieszczone. Oczywiście większość przeciwników przypisana jest do danego etapu i są armią klonów, jednak trudno wymagać różnorodności gdy siekamy na raz 20 przeciwników. Miłym urozmaiceniem są więksi przeciwnicy, wśród nich spotkamy centaury, niesławnych ludzi słoni, cyklopy, mantikory czy też cerbery. Podstawowi przeciwnicy jednak w tej części dzierżą różne bronie. Co nadaje im nieco indywidualności i stawia przed nami inne wyzwania. Maczugi pomimo że ciężkie zadają pokaźne obrażenia i powalają nas, miecze zaś szybko tną, oszczepy mogą dosięgnąć nas z daleka, a i z bliska wraz z akrobatycznymi zapędami naszych przeciwników dadzą nam w kość. Walki są oczywiście efektowne, a finiszery wykonywane na antagonistach są brutalne, przepełnione wnętrznościami i świetnie animowane. Czego więcej chcieć? Uczta dla oczu!

Fabularnie jak wspomniałem akcja tej części rozgrywa się bezpośrednio przed wydarzeniami z ‘jedynki’. Zaczynami z grubej rury bo uwięzieni już w więzieniu Furii cudem uciekamy i ścigamy pierwszą z trzech sióstr. Biegając po ciele Hekantonhejra docieramy do momentu w którym tak naprawdę rozpoczyna się główna fabuła. Przenosimy się pamięcią dwa tygodnie wstecz. Kratos od jakiegoś czasu złożył przysięgę Aresowi, jest jednak ofiarą iluzji Furii. Uwięziony pomiędzy zwidami, a rzeczywistością popada w obłęd. Z pomocą przychodzi mu Orkos, tajemniczy nieznajomy, który jak szybko dowiadujemy się jest synem Furii i Aresa, nękany wizjami zbrodni i przysiąg jakie złożyli ludzie i tytani postanawia przeciwstawić się rodzicom. Ponadto poznał ich prawdziwe zamiary względem Kratosa. Nakierowuje on go na Wyrocznie, która powinna pomóc mu przejrzeć przez wizję wysyłane przez jego matki. Co ciekawe, Kratos jeszcze nie wie, że dokonał mordu na swojej rodzinie. Ideą całej przygody będzie dowiedzenie się tego, oraz uwolnienie z przysięgi danej Aresowi. Jednak nie będę wam streszczał tutaj całej fabuły bo warto ją poznać. W samej historii jest sporo odniesień do poprzednich części.

Sam system walki nie uległ specjalnej zmianie. Dalej unikami, uderzamy słabszymi i silniejszymi atakami. Kratos jednak zyskał nową zdolność! Jako, że nasi przeciwnicy dzierżą broń możemy ich rozbroić za pomocą kółka. Zdobyty w ten sposób oręż możemy skierować w stronę naszych przeciwników. Każda broń zachowuje się nieco inaczej, dodatkowo możemy wykonać nią specjalny atak, co owocuje niestety jej utratą. To bardzo przyjemna odmiana, szczególnie że w tej części nie przyjdzie nam zdobywać nowego oręża. Przez cały czas do dyspozycji mamy tylko i wyłącznie ostrza chaosu, które jednak możemy nasączyć mocą bogów. Ogniem – Ares, Lodem – Posejdon, Elektrycznością – Zeus, oraz Mocą Dusz – Hades. Dla każdego z żywiołów możemy odblokować dobrze znane nam kombinacje ataków L1 + trójkąt/kwadrat, oraz atak szału i magię. Każdy działa nieco inaczej. Pomimo, że same serie nie różnią się w poszczególnych żywiołach istotnym staje się to jak się kończą. Dla przykładu wykonując krótką serię składającą się z dwóch szybkich ataków i jednego silnego, używając mocy ognia spowodujemy w ziemi wybuch, korzystając zaś z mocy dusz przyzwiemy wielką dłoń wyrastającą z ziemi, która wykona atak w przeciwników. Dodatkowo nasi przeciwnicy są wyposażeni w moce żywiołów, oczywiście nie wszyscy. Sprowadza się to do wykonywania nieco innych ataków, szczególnie widoczne to jest na statuach. Jednak nie do końca rozgryzłem czy to jaki żywioł my dobierzemy do takich walk ma znaczenie. Ja starałem się używać tego samego i wydawało mi się to bardziej efektowne. To o czym warto wspomnieć, to to że przeciwnicy się częściej blokują. Nawet sztandarowi przeciwnicy mają sporo ataków których nie da się przerwać, dopóki ich nie rozbroimy. Również rzadziej będziemy mogli wykonywać chwyt, który w poprzednich częściach stał się kluczem do pokonywania wielu grup wrogów. To dobrze, bo walka zebrała na dynamice i trzeba podchodzić do niej nieco bardziej taktycznie. Również pasek gniewu, napełnia się dość szybko, jednak! Tracimy go równie szybko w przypadku przyjęcia obrażeń. Tak więc jeśli chcemy wykorzystać tę zdolność musimy być w ciągłym ruchu i nie dawać się trafić. Pal sześć jeśli walczymy z jednym czy dwoma przeciwnikami, sprawa ma się gorzej gdy jest ich z 20, a i takie walki się zdarzają. Niestety zawiodłem się na walkach z bossami, te pomimo że efektowne i wykonane z rozmachem, są z reguły bardzo proste. Żadnemu z bossów nie udało się mnie ubić, a często odniesione obrażenia były minimalne. Więcej pociłem się podczas walk z falami wrogów. Oczywiście nieodłączną częścią tego typu walk staną się quick time eventy, swoista wizytówka serii. Jak i w przypadku trzeciej części tutaj również klawisze pojawiać się będą na odpowiadających im krawędziach ekranu, te oprócz pokazania klawisza będą nam się nieco zaciemniać, tak więc szybko QTE wykonujemy bardzo naturalnie i nie dekoncentruje to nas. I dobrze!

Jak wspominałem nie zdobędziemy nowego oręża podczas gry, a jedynie i aż będziemy odblokowywać dary bogów. Dodatkowo w nasze ręce oddano dwa artefakty, zdobywane w czasie gry. Posłużą nam one nie tylko do walki, ale również rozwiązywania dość pomysłowych zagadek w grze. O czym wspomnę za chwilę. Pierwszym z nich będzie Amulet Uroborosa, mistyczny amulet pozwalający nam zakrzywić czas. Wykorzystany w walce unieruchomi na chwile przeciwnika i pozwoli nam wykonać serię, tudzież zająć się jego kompanami. W zagadkach pozwoli nam na odbudowę, bądź niszczenie niektórych obiektów. Kamień Przysięgi zaś, pozwoli nam na tworzenie klonów. Podczas walki możemy wysłać na trochę naszą kopię, która będzie zadawać obrażenia naszym przeciwnikom. Podczas zagadek pozwoli nam stworzyć kopię przyciskającą jakąś zapadnię, czy też trzymającą jakąś dźwignię.

Wydaje się to być niewielką gamą gadżetów, jednak mnie w zupełności wystarczyły. Wartości bojowe obydwu artefaktów były nieocenione, jednak ich prawdziwa magia tkwi w zagadkach. Te są wykonane bardzo ciekawie. Oczywiście nie brakuje dźwigni i przekładni, które to będziemy musieli poprzestawiać. Zabawa zaczyna się dopiero przy pierwszym artefakcie. Ten umożliwi nam manipulacje czasem. I tak niejednokrotnie przyjdzie nam np odbudować coś w części, by po chwili gruzowiskiem zablokować przesuwającą się dźwignię, a gdy dobierzemy interesującą nas pozycję, odbudujemy konstrukcję. To tylko prosty przykład, a jest ich więcej. Oczywiście w taki sposób amuletu użyjemy tylko w określonych miejscach i ktoś kto spodziewał się stawiania wielkich budynków powinien raczej spojrzeć w stronę minecrafta. Bo słyszałem swego czasu głosy niezadowolenia. Jednak ludzie! Ta zabawka spełnia swoje zadanie i tworzy naprawdę pomysłowe zagadki! Nasze klony jak wspominałem będą mogły przyciskać zapadnie, bądź dźwignie. Pamiętacie szaleńczy bieg bo zapadnia po puszczeniu powoli opuszcza bramę? Walka z czasem i dokładne wyliczenie biegu? Nie bójcie nić kamień przysięgi wam pomoże, a wezwany kolega za was przytrzyma zapadnię, czy przetrzyma inny mechanizm. Również bardzo fajny element, ciekawie wykorzystywany w zagadkach.

Oprócz tych atrakcji, Santa Monica oczywiście dała nam szereg zadań zręcznościowych. Kratos nie tylko kica jak Pocahontas po lesie, ale chwyta się swoimi ostrzami wielu miejsc niczym starożytny Spider-Man. Oczywiście na ewolucjach powietrznych nie połamiemy palców, ale przyznam szczerze, że to najczęściej powtarzany przeze mnie element. Momentami ciężko było mi się odnaleźć gdy nagle kamera zmieniła swoje położenie, a ja szybko musiałem podjąć decyzje. Również pojawiły się pościgi rodem z Crasha, z kamerą skierowaną na nas, co utrudniało widoczność. Jednak tego typu atrakcje pojawiły się jedynie dwa razy. Na szczęście i tak na nie kląłem! Poza tym przyjdzie nam jeszcze nie rzadko zjeżdżać po jakieś skośnej powierzchni, przy czym musimy manewrować naszym protagonistą i omijać różne przeszkody. Tego typu elementy są znane już z poprzednich części, nie pojawiają się nachalnie i dają mimo wszystko sporo satysfakcji. Gra naturalnie przeplata ze sobą wszystkie trzy opisane elementy i nie mamy poczucia nudy.

Co więcej backtracking jest tutaj sporadyczny, wręcz niezauważalny. Oczywiście zdarza nam się kilkukrotnie odwiedzać te same miejsca, ale odnawiają się tam skrzynie, do czegoś podchodzimy inaczej, a bo przełączyliśmy dźwignię, albo mamy inny fant już w zanadrzu. Nie jest to nachalne, znów naturalnie wykonane. Bo już będąc w danym miejscu po prostu czujesz, że tutaj wrócisz, że tam dalej jest droga, ale jeszcze dla Ciebie zablokowana. I dobrze! Co do skrzyń warto dodać, że nieco je zmieniono. Oczywiście te ze zdrowiem i magią w dalszym ciągu musimy otworzyć, za pomocą naszych mięśni co zajmuje chwile. Jednak białe skrzynie z piórami feniksa i oczyma gorgon(po zebraniu pięciu takich samych fantów zwiększamy życie/magię), oraz z czerwonymi kulami po prostu podchodzimy i rozbijamy je od góry. Co mnie cieszy bo pamiętam skrytki gdzie stało z 6 takich skrzyń i przy każdej stoisz i rwiesz i rwiesz i się to dłuży. Teraz cyk i lecę dalej. Mała zmiana, a jak cieszy. Skrzynie są porozrzucane wszędzie i warto szukać, jednak poczułem mały zawód. Przez ostatnie 2-3h gry, białe skrzynie dawały mi już tylko czerwone kule. Bo maksymalnie zwiększyłem swoje życie i magię. Niby fajnie bo szybciej rozwijałem swoje fanty, ale mimo wszystko pojawił się taki niedosyt. Aż chciałeś powiedzieć, ej! Tam powinien być boost do życia! Dawać moje oczy! I pióra! Jednak niektórzy jutuberzy w tych samych momentach, jeszcze nie mieli skompletowanych zestawów ofiar i w dalszym ciągu zdobywali te fanty. Widocznie mnie nie docenili twórcy... Wspomniane czerwone orby, posłużą nam do rozwijania naszej broni, żywiołów oraz dwóch artefaktów. Jak zawsze ceny są dość mocno wyśrubowane, ale ja kończąc grę nie miałem rozwiniętego tylko jednego żywiołu. Oprócz ognia, który posiada 3 poziomy, każdy żywioł ma ich pięć. Tak samo nasza broń. Zdobywając poszczególne poziomy w żywiołach zdobędziemy kombinację z L1(są dwie), atak furią, oraz magiczny. Pierwszy poziom oczywiście zdobywamy w momencie otrzymania danej broni. Ogień ma mniej poziomów bo kombinacje z L1 ma już od początku. Artefakty zaś mają tylko dwa poziomy i wykupienie drugiego zmniejszy czas odnowy i wydłuży jego działanie w walce. Jednak warto je wykupić naprawdę się przydają.

Dodatkowo w grze możemy zdobyć specjalne przedmioty wykorzystywane w grze+, która swoją drogą jest raczej słabym trybem. W nim mamy praktycznie wszystko rozwinięte, wspomniane przedmioty odblokowują swoiste cheaty, a to będziemy automatycznie kończyć QTE, a nie będzie nam się kończyć mana. Co gorsze nie możemy w nim zdobywać osiągnięc. Jednak możemy naszego Spartiate przyodziać w inny strój, który w sumie nic nie daje, tylko zmienia wygląd. Dodatkowo w grze rozsiane są notatki zapisywane przez różne znane persony z świata gry. Są to raczej ciekawostki, ale mi z przyjemnością się ich szukało.

Gra nie zawiodła moich oczekiwań. Jednak doszukałem się pewnych nieścisłości w fabule. Pomijam fakt, że nasz spartiata otrzymuje moc od Aresa, którego zdradził, to nieco tutaj namieszano w linii czasowej. Jeżeli wierzyć osi fabularnej, nasz bohater nie wie, że popełnił zbrodnie. Natomiast w Chains of Olympus, Persefona kusiła go obrazem swojej córki, a Kratos był już świadom swojej zbrodni. Gra natomiast kończy się w momencie wyruszenia protagonisty w stronę Aresa, czyli bezpośrednio przed wydarzeniami z jedynki. Być może ja coś pominąłem bo w Chains of Olympus grałem dość dawno, jednak mimo wszystko ten mały aspekt trochę mi nie daje spokoju.

Muszę jednak skarcić Santa Monica. W grze nie ma tak kochanych i znienawidzonych przez graczy wyzwań, w zależności od części nieco inaczej się to nazywało. Co prawda nie było to nic wielkiego, od tak palcołamliwe wyzwania dla ludzi nie mających co robić z swoim życiem jednak, lubiłem je. Lubiłem chociaż popróbować je wykonać, tutaj odebrano mi to i dano jedynie zwiększony poziom trudności gry, który swoją drogą chyba ukończę, bo normal nie stanowił jakiegoś wielkiego wyzwania. Szkoda, bo widać kładziony nacisk na tryb sieciowy, który swoją drogą wymaga online pass’a. Co mnie osobiście nieco zdenerwowało. Wiadomo, że pozyskując grę używaną OP jest wykorzystany, a nowy na PSS kosztuje, aż 40zł. Tylko i aż za to, że będę mógł pograć przez internet. Zastrzeżenie sobie prawa, że serwery mogą zamknąć w każdym momencie, bo tak i już też nie napawa mnie optymizmem. Gdyby to kosztowało 20zł może i bym się skusił, a tak nie mając pewności czy w ogóle ta gra jest popularna przez sieć, raczej zrezygnuję z rozgrywki sieciowej, a gra po skończeniu trafi na półkę, bo niewiele wyzwań mi oferuje. Szkoda trochę i jest to moim zdaniem brzydki manewr. Dali by chociaż nie wiem 2h za darmo do gry przez neta, oceń i sam sprawdź czy chcesz grać dalej.

Czas jednak wszystko złożyć w całość i podsumować ten skąd inąd długi wywód. Wstąpienie to na pewno dobra gra, poczyniono pewne kroki naprzód. Zdecydowano się nieco przebudować system walki, który jednak dla fanów serii będzie tylko kosmetyką i załapią go bardzo szybko. Decyzja o żywiołach, zamiast nowych broni jest dla mnie zrozumiała. Nie oszukujmy się przez większość części z dodatkowych broni korzystałem tylko z zestawu spartiaty w Duchu Sparty, a tak zawsze ostrza chaosu. Było to też do przewidzenia patrząc na bronie z ‘trójki’. System rozwoju jest satysfakcjonujący, serie naprawdę fajne, a broni które możemy zdobyć od wrogów, mimo wszystko dość pomocne. Gra nabrała tempa, szkoda że to już koniec. Ponadto Santa Monica potrafi przyciągnąć i nie znużyć gracza. Daje gamę tylu różnych zajęć i przedstawia to wszystko tak widowiskowo, że nie nudziłem się ani chwili, a smuciłem się tylko dlatego że oczy po prostu mi się męczyły, no i patrząc na napisy końcowe, bo chciałem więcej! I więcej! To dobra gra i w żaden sposób single player mnie nie zawiódł, szkoda mi tylko tych wyzwań. Własna kopia, to naprawdę dobry wydatek i warto się zapoznać z genezą konfliktu Aresa i Kratosa. Dla mnie to po prostu pieśń pochwalna, na zakończenie sagii.


RE: [Recenzja]God of War Wstąpienie – Single Player - Kraszu - 03-10-2014

Czytałem sporo twoich recenzji i zawsze znajdywałem w nich sporo typowo 'ashinowych' błędów. W powyższym tekście również wychwyciłem kilka kwiatków. Momentami musiałem się chwilę zastanowić o co chodzi, bo zdania były nieco zagmatwane.

Uważam jednak, że wyraźnie się poprawiłeś w stosunku do swoich pierwszych prac. Recenzję "Wstąpienia" przeczytałem wczoraj późnym wieczorem na sporym już zmęczeniu. I ... bardzo szybko ogarnąłem cały tekst. To bardzo ważne, gdy zdania w naturalny sposób się ze sobą łączą. Powstaje wówczas efekt 'pochłaniania tekstu'. Udało ci się to tym razem osiągnąć. Wcześniej różnie to bywało.

Odnoszę wrażenie, że to jedna z twoich mniej sztampowych recenzji. Ot dobry, luźny tekst o grze, która wyjęła ci z życiorysu kilkanaście godzin. I o to chodzi! Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że w jakiś sposób zbliżyłeś się do stylu Kratosa. On pisze właśnie w taki niezaszufladkowany sposób. Wynika to może z faktu, że tym razem nie zrecenzowałeś bijatyki. Pisząc nieustannie o grach z tego samego gatunku trudno o świeże zwroty i sformułowania.

Fajno, że skupiłeś się głównie na opisie gameplay'u. Obszerne fragmenty traktujące o mocach bogów, czy artefaktach skutecznie mnie zaskoczyły. Szczerze powiedziawszy nie wiedziałem o takich zmianach w gameplay'u. Przy całych tych wszystkich zachwytach nad serią GOW, trzeba jednak uczciwie przyznać, że każda kolejna część jest w bardzo dużej mierze odtwórcza. Przygody Kratosa to jednak fenomen na konsolach Sony i jestem przekonany, że prędzej czy później będę masakrował kolejne części. Ze Wstąpieniem włącznie.

Recka dla mnie jak najbardziej pomocna i dająca obraz gry i zmian, które zaszły w gameplay'u. Dodaj screen'y i będzie słodko. Tongue


RE: [Recenzja]God of War Wstąpienie – Single Player - ashin - 03-10-2014

Screenów nie będzie, jest naprawdę multum galerii na necie, które można sobie obejrzeć i to w wysokiej jakości. Zaczynam wychodzić z założenia, że tekst ma zachęcić do zainteresowania grą i może poszukania bodźców graficznych, jeżeli tekst porusza wyobraźnię to już jest dobrze.


RE: [Recenzja]God of War Wstąpienie – Single Player - PaultheGreat - 04-10-2014

Również mam za sobą przeczytanych wiele recenzji ashinowskich i rzeczywiście posiadasz specyficzny styl, do którego za sprawą przeczytanych tekstów się przyzwyczaiłem. To przyzwyczajenie powoduje, że każdą następną recenzję Twojego autorstwa czyta mi się łatwiej, gdyż znam już sposób w jaki opisujesz poszczególne aspekty pozycji. Bardzo podobał mi się Twój opis posiadanych przez Kratosa umiejętności czy broni. Dokładne przybliżenie mechaniki walki pozwoliło czytającemu wyobrażenie sobie tego elementu, co jak widzę po Twojej odpowiedzi do postu Krasza, chciałeś osiągnąć. Cieszę się, że odniosłeś się do jakości lokalizacji. Już wielokrotnie wspominałem, że bardzo lubię polski dubbing i bardzo chętnie czytam opinie innych graczy odnośnie poszczególnych gier.


RE: [Recenzja]God of War Wstąpienie – Single Player - Bodzio - 14-10-2014

A ja czytam dopiero drugą reckę ashina i jest dużo lepsza niż to o Rival School, przede wszystkim mniej literówek i jakoś tekst bardziej składnie poukładany, choć tamta też była dobra. Brak screenów rozumiem bo na forum to i tak nie ma chyba sensu, szkoda, że nie ma możliwości dodawania recek w bardziej "stronowy" sposób. Podobnie jak Ty jestem fanem serii i posiadam wszystkie części na PS2, PSP i PS3. Wstąpienie kupiłem niedawno, zaraz po przejściu trójki i w sumie gra mi się podoba choć czuje przesyt Kratosa. Tak się składa, że jeszcze tej części nie skończyłem bo zrobiłem sobie przerwę na Medievil 2, ale jeszcze dziś do niej wrócę.