PlayStation Forum - PS5, PS4, PS3, PS2, PSone, PSP, PS Vita Forum
Seria gier: Sly Cooper - Wersja do druku

+- PlayStation Forum - PS5, PS4, PS3, PS2, PSone, PSP, PS Vita Forum (https://playstationforum.pl)
+-- Dział: PlayStation 2 (PS2) - Gry (https://playstationforum.pl/forum-playstation-2-ps2-gry)
+--- Dział: Rankingi gier (https://playstationforum.pl/forum-rankingi-gier)
+--- Wątek: Seria gier: Sly Cooper (/thread-seria-gier-sly-cooper)



Seria gier: Sly Cooper - Kraszu - 15-03-2012

[Obrazek: slysp.png]

Temat zbiorczy o serii gier “Sly Cooper”. Nie ukrywam, że zależy mi na waszych opiniach, bo gry z sympatycznym szopem złodziejaszkiem wydają mi się niezwykle interesujące. Gry te klasyfikowane są jako platformer - przygotówka czyli to, co ja osobiście lubię najbardziej. Jest to podobno trochę naciągana klasyfikacja, ponieważ w gameplay zaimplementowano sporo elementów skradankowych.

Warto dodać, że seria jest exclusivem na sprzęt Sony i że na naszej ukochanej czarnuli ukazała się cała trylogia:
1) Sly Cooper and the Thievius Raccoonus (2003)
2) Sly 2: Band of Thieves (2004)
3) Sly 3: Honor Among Thieves (2005)
Seria ma zostać w niedalekiej przyszłości reaktywowana na PS3. Na jesień 2012 roku zaplanowano bowiem premierę “Sly Cooper: Thieves in Time”.

Mam wrażenie, że gatunek zdominowały na PS2 dwa duety (Jak & Daxter, Ratchet & Clank) i to o tych grach mówi się najwięcej.
W związku z powyższym Sly został trochę zaniedbany przez graczy, o czym świadczy chociażby niewielka liczba komentarzy na temat gier z serii. Bynajmniej w polskiej sieci nie znalazłem szerszej dyskusji.

Zachęcam do wypowiedzi jeżeli mieliście przyjemność zagrać. A może gry z szopem to crap'y i dlatego szerzej o serii się nie dyskutuje?



RE: Seria gier: Sly Cooper - Sandinista - 15-03-2012

Z pewnością gry z szopem do crapiszczy nie należą, jednak można się zgodzić, że są nieco niedocenione. Sam zresztą nie poświęciłem tej serii szerszej uwagi – mam za sobą tylko ostatnia odsłonę, jednak nie znaczy to, że gra mi się nie spodobała. Wręcz przeciwnie. Wciągnęła mnie na dobre, czego wyrazem może być to, że wycisnąłem z niej wszystkie soki, kompletując ją na 100%. Parę słów ode mnie:

Gra znacznie różniąca się od wspomnianych serii od NG czy Insomniac. Trójka grywalnych bohaterów o różnej charakterystyce – skory do cichego przemykania i przebieranek Sly, żółw Bentley (w tej odsłonie na poruszający się na wózku), którego domeną są różnego rodzaju wynalazki i gadżety oraz różowy hipcio Murray grający rolę typowego mięśniaka. Gdy jeden nie może dostać się w dane miejsce, do akcji wkracza inny jegomość. Najbardziej do gustu przypadła mi postać szopa, a to ze względu na jego „klucz – hak”, za pomocą którego przemierza lokacje w ekwilibrystyczny sposób. To jednak nie wszyscy, gdyż zagramy parę epizodów innymi sprzymierzeńcami przemiłej trójki. Gra preferuje raczej cichą eliminację wrogów, zatem każdym z bohaterów możemy się skradać. Jest to również wymierne w korzyściach, gdyż zachodząc delikwenta od tyłu możemy przetrzepać mu kieszeń zgarniając monety, a nawet kosztowniejsze świecidełka. Jak dla mnie świetny patent. Tym bardziej, że za zdobyte kosztowności możemy poszerzać wachlarz ruchów bohaterów czy tworzyć nowe gadżety ułatwiające rozgrywkę. Na plus można zaliczyć zróżnicowaną rozgrywkę, w której znajdziemy wiele mini-gier (m.in pościg łodzią po Wenecji, bitwę statków na morzu) czy inne urozmaicenia jak np. szukanie kodu do sejfu ukrytego na obrazach. Trzeba mieć sprawne oczy, by dojrzeć cyfry. Dobry design przeciwników jak i bossów – lew Octavio czy kogut Tsao. Walka z tym drugim przypomina mi pewną scenkę z filmu „Dom latających sztyletów”. O humorze nawet nie wspominam, gdyż żarty sytuacyjne czy słowne są na porządku dziennym. Wszystko to podane w pięknej, bajkowej, cel-shadingowej oprawie graficznej.

Warto sięgnąć po tę serię (grę), gdyż naprawdę niczego jej nie brakuje. Nie żałowałem każdej minuty z nią spędzonej, zaś po ukończeniu dalej ją katowałem, gdyż czekały na mnie do wykonania wyzwania, stanowiące mini-gry z rozgrywki głównej (ze specjalnymi warunkami) czy poszukiwanie skarbu na podstawie mapy i wskazówek. Taka ciekawostka: Honor Among Thieves pozwala rozgrywać niektóre etapy w 3D, korzystając z patentu okularów z czerwonym i niebieskim szkiełkiem. Niby nic, ale cieszy Smile



RE: Seria gier: Sly Cooper - Kratos - 29-04-2012

Jest to jedna z naprawdę niewielu serii gier na PS2, której każda z części trzyma bardzo wysoki poziom, a bynajmniej, jeżeli chodzi o oceny w branży. Chociaż dwójka chyba minimalnie przoduje nad pozostałymi częściami trylogii. Ja się też zabieram do gry i jakoś nigdy nie mogę, zawsze coś stoi na przeszkodzie. Z tego co na ten moment mogę powiedzieć to zawsze byłem godny podziwu bardzo oryginalnej oprawie graficznej serii.


RE: Seria gier: Sly Cooper - Kraszu - 26-09-2013

Lato ewidentnie nie sprzyja mojej dziarskiej wojażerce przed konsolą, dlatego też w tym okresie przechodzenie gier idzie mi powoli. Postanowiłem jednak jakiś czas temu kontynuować przygodę z serią „Sly Cooper”. Pierwsza część urzekła mnie na całej linii. Jako hołd dla tej znakomitej gry napisałem nawet zresztą pewną marną recenzję.

Po zaliczeniu pierwowzoru „Sly 2” z miejsca stał się dla mnie priorytetem. I w końcu stało się. W moje łapska wpadła kontynuacja. Z racji tego, że mam na liczniku 40% ukończenia gry postanowiłem skrobnąć kilka słów. Ogólnie rzecz ujmując konstrukcja i filozofia gameplay’u przeszły znaczącą metamorfozę. Część pierwsza to był rasowy, zręcznościowy platformer. Tutaj czułem się jak ryba w wodzie. Levele najczęściej miały strukturę korytarzową i mogłem gnać do przodu na złamanie karku. Zręczne palce liczyły się tam najbardziej. Grając w pierwszego Sly’a czułem tą samą, nieziemską radochę jak podczas obcowania z moją ukochaną serią „Crash Bandicoot”.

Pokrótce można powiedzieć, że twórcy Sly’a poszli z kontynuacją w tym samym kierunku, co właściciele marki „Jak & Daxter”. „Jak 1” był kolorowym, ślicznych, nowoczesnym platformerem. „Jak 2” z kolei, to już gra z ogromnym, otwartym światem i terenami do niego przyległymi.

Identycznie jest w „Sly 2: Band of Thieves”. Rozgrywka polega tutaj na przechodzeniu kolejnych światów. Póki co udało mi się zaliczyć na 100% cztery takie światy. Generalnie poruszamy się w ich obrębie i wykonujemy konkretne zadania. To takie rozwiązanie rodem z GTA. Dokąd trzeba zmierzać skoro świat jest otwarty? Wystarczy wcisnąć L3 aby się tego dowiedzieć. Wówczas gdzieś w oddali pojawia się słup światła do którego należy dojść (jeżeli sterujemy Sly’em, to ten słup ma kolor niebieski). Jak tego dokonamy nie ma znaczenia. Ważne żeby się tam dostać i wówczas rozpocznie się zadanie.
Fabuła gry ponownie kręci się wokół Clockwerka. Jest to mechaniczne monstrum, które Sly pokonał w pierwszej części gry. Niestety wrogowie klanu Cooper’ów odnaleźli poszczególne elementy tejże maszyny i próbują ją odbudować. Sly wraz z kumplami muszą wyruszyć w świat i wykraść te części w celu ostatecznego ich zniszczenia.

Ważna sprawa: w tej części przyjaciele Sly’a, czyli żółw Bentley i hipopotam Murray, odgrywają zdecydowanie poważniejszą rolę. Można powiedzieć, że są wręcz głównymi bohaterami. Nie da się przejść gry sterując tylko szopem. Żółw i różowy hipopotam regularnie mają przydzielane swoje zadania i wówczas sterujemy którąś z tych „dodatkowych” postaci (zadanie dla Bentley’a oznaczone jest zielonym słupem światła, a dla Murray’a – różowym). Cały ten proces odbywa się bardzo płynnie i nie wybija z rytmu grania. Taki proceder ma swoje uzasadnienie fabularne i bezpośrednio wiąże się z umiejętnościami bohaterów. Sly jest oczywiście najzwinniejszy i tylko on potrafi skakać po dachach, wspinać się po drzewach i pląsać po wysoooko zawieszonych linach. Żółw Bentley to z kolei geniusz, który jest odpowiedzialny za swoich kolegów. To zawsze on obmyśla cały plan działania. Sam jednak również musi działać, bo czasami trzeba złamać kod komputerowy, pokierować helikopterem czy innym wehikułem latającym itp. A Murray? Hipek jest zabójczy w swej prostocie. On po prostu zabija tekstami. To osobnik niezbyt inteligentny, ale ma serce anioła i dla swoich przyjaciół zrobi wszystko. A tak się składa, że z niego kawał chłopa i jeżeli trzeba komuś spuścić łomot, albo przerzucać głazy, to siła fizyczna Murray’a jest bezcenna.
Z czasem gracz mocno utożsamia się z całą trójką. Tutaj naprawdę czuć pracę zespołową. „Sly 2” to gra znacznie lepsza fabularnie od pierwowzoru i tą część zdecydowanie bardziej się przeżywa.

Sama rozgrywka jednak mocno się zmieniła i straciła swoje tempo znane z „jedynki”. Szpili się przyjemnie, ale bardziej statycznie. Trzeba trochę więcej myśleć, rozglądać się po świecie, aby znaleźć drogę do celu.
Największą zaletą gry jest w moim odczuciu piękno światów. Tutaj naprawdę jest co podziwiać. Każdy świat jest inny, każdy ma pomysł na siebie i potrafi urzekać. Do tej pory najbardziej podobała mi się wyprawa do krainy stylizowanej na Indie. Tropikalna oprawa i majestatycznie spacerujące słonie sprawiają, że można poczuć się jak w bajce. Warto zwrócić uwagę na wysoki poziom interaktywności. W zasadzie wszystkie przedmioty da się zniszczyć, co zresztą należy regularnie czynić, bo po destrukcji otrzymujemy do dyspozycji złote monety, które można wydawać na dodatkowe umiejętności dla naszych bohaterów.

Produkcja ta nie jest trudna. Czuć, że twórcy chcieli stworzyć coś, przy czym każdy będzie się dobrze bawił. Rzadko się tutaj ginie, a nawet jeżeli się to zdarzy, to postać odradza się praktycznie w tym samym miejscu. Jedyną frustrację budzą we mnie przeciwnicy. Są oni tutaj bardziej wytrzymali niż w jedynce. Trzeba ich zdzielić z sierpa kilka razy zanim padną (No chyba, że sterujemy akurat Murray’em. On bowiem załatwia sprawę szybko). Generalnie warto ich raczej omijać aniżeli drażnić. „Sly 2” jest bowiem luźną wariacją skradanki. Fajna nowa akcja, której nie było w jedynce: można zachodzić oponenta od tyłu i wybierać mu z kiejmany cenne monety. On nawet się nie zorientuje.
Największe wyzwanie to chyba poszukiwanie butelek, których na każdym świecie jest ukrytych 30. Osobiście staram się regularnie je zbierać i nie zostawiać na później. Po zebraniu wszystkich trzeba odnaleźć sejf, gdzie znajduje się nowa umiejętność dla naszego szopa. Na całe szczęście butelki w charakterystyczny dla siebie sposób się gibają i co ważne - wydają przy tym charakterystyczny dźwięk. Jeżeli jesteśmy odpowiednio blisko flaszki, to po prostu ją słychać. Wówczas wystarczy się rozejrzeć i sprawdzić wszystkie miejscówki w pobliżu.

Zadania są naprawdę zróżnicowane i cały czas dzieje się coś nowego. Ciężko to opisać w jednym zdaniu. Miałem nawet okazję zatańczyć gorące argentyńskie tango z piękną kobitką. Ta gra momentami potrafi pozytywnie zadziwiać. Na przykład regularnie pojawiają się minigierki stylizowane na oldschoolowe tytuły rodem z amigi.

Na każdym świecie spotkamy bossa, który jest jakby gospodarzem tegoż świata. Nie we wszystkich krainach będziemy zmuszeni do walki z szefem. Przeszedłem cztery światy, a pokonałem do tej pory bodaj dwóch bossów. Co ciekawe z pierwszym rozprawiłem się sterując tytułowym szopem, a drugiego rozwalił mój faworyt –hipopotam „kamienna pięść” Murray. Big Grin
Póki co to tyle ode mnie. Taka mała notka wystarczy.


EDIT 26.09.2013

Dziś ostatecznie zakończyłem swoja przygodę z drugą odsłoną Sly’a. Udało mi się dobrnąć do 100% ukończenia gry. Aby osiągnąć ten wynik trzeba wykonać wszystkie zadania główne oraz zebrać wszystkie butelki.

Oprócz tego co napisałem wcześniej wspomnę tylko o kilku istotnych patentach, które warto wiedzieć przed rozpoczęciem rozgrywki. Ja o tym nie wiedziałem i po części przez tę niewiedzę nie wykorzystałem maksymalnie potencjału gry.

Twórcy zaimplementowali do gameplay’u system rozwoju każdej z postaci. W tym celu trzeba regularnie zbierać złote monety, które najprościej zdobywać zabijając przeciwników, oraz niszcząc elementy otoczenia (stoły, szafy, krzesła, wazy i tysiące innych przedmiotów). Da się w ten sposób regularnie zarabiać ale, jak to się w życiu mówi, są to „groszowe sprawy”.
Aby zarobić grubszą sumkę w krótkim czasie należy wypatrywać na głównych arenach mieniących się na złoto skarbów, a następnie zanosić je do naszej bazy. Nie jest to zbyt trudne zadanie, aczkolwiek podczas transportowania świecidełka nie można ani razu oberwać od strażników. Dodatkowo niektóre z nich trzeba dostarczyć do bazy w określonym czasie. Na każdym ze światów są 3 takie skarby (z jednym wyjątkiem). Ich wartość jest naprawdę spora – najtańszy jest warty 153 złote monety, a najdroższy aż 803! Zdobywanie takich kwot w tradycyjny sposób zajmuje mnóstwo czasu i właśnie dlatego warto pofatygować się o zdobycie tych fantów. Mnie udało się zdobyć 24 trofea (na 25 możliwych). Z tego co zrozumiałem z angielskiej solucji, to jeden ze skarbów jest możliwy do zdobycia tylko w jednym momencie gry. Ja niestety ten moment przegapiłem. Sad

Drugim sposobem na szybsze wzbogacenie się jest obserwacja strażników i regularne ich okradanie. Jeżeli świeci się ich sakiewka to znaczy, że oprócz złotych monet jest tam coś jeszcze. W kieszeniach strażników można znaleźć różnorakie przedmioty – medale, wieczne pióra, drogocenne kamienie itp. Wystarczy cichaczem się do takiego gagatka zakraść od tyłu i wciskać . Te wszystkie fanty można sprzedawać, a zarobioną kwotę przeznaczyć na upgrade postaci. No właśnie – sprzedać. Przez całą grę żyłem w nieświadomości, że jest to możliwe. W tym celu wystarczy, mając otwartą opcję sklepiku, wcisnąć strzałkę w prawo. Wówczas wyświetli się cała lista zdobytych skarbów, mniejszych świecidełek oraz ich wartość. Być może jestem gapa, ale jak na moje oko, to interfejs sklepiku powinien być bardziej wyrazisty.

Paul zakładał ostatnio temat, w którym próbował znaleźć odpowiedź na pytanie, czy lepiej grać jedną postacią, czy może kilkoma? W przypadku tej gry mam mieszane odczucia. Od strony fabularnej sterowanie wszystkimi trzema bohaterami jest strzałem w dziesiątkę. Każda postać jest inna, każda ma odmienne właściwości oraz zupełnie inny zestaw gadżetów do dyspozycji. To czyni grę ciekawą i rozbudowaną ale…

… od strony gameplay’owej te same argumenty stają się wadami. Z czasem takie posunięcie zaczęło mnie skutecznie wybijać z rytmu, a gra Bantley’em była wręcz męcząca. Tak jak wspominałem – każda postać ma do dyspozycji sporo gadżetów, które dowolnie można przypisywać do triggerów. Jeżeli mamy do dyspozycji trzy regularnie zmieniające się postacie i każda dysponuje innymi gażdżetami, to o pełnym automatyzmie w sterowaniu nie ma mowy. Najlepiej upatrzyć sobie najbardziej efektywne zabawki i nauczyć się z nich szybko korzystać. Wówczas gra idzie płynnie.

Reasumując. Z drugą częścią serii Sly Cooper bawiłem się wybornie i z czystym sumieniem mogę polecić tę grę każdemu miłośnikowi platformówek. Warto jednak pamiętać, że to bardzo naciągana klasyfikacja. „Sly 2” zapewnił mi kilkanaście godzin świetnej zabawy. W odróżnieniu od pierwowzoru mamy tutaj do czynienia z pięknie opowiedzianą historią o prawdziwej przyjaźni, pełną humoru, gagów i zwrotów akcji. Fabularnie jest wręcz fantastycznie.

Gameplay’owo zdecydowanie wyżej cenię pierwszą część.

Wspomnę jeszcze tylko, że za narodziny serii Sly odpowiada studio Sucker Punch. Przygody szopa były ich debiutanckim projektem i dzięki nim studio to wybiło się na rynku. Stworzyli oni następnie dwie bardzo cenione na PS3 gry z serii „inFamous”. Trzecia część inFamous z podtytułem „Second Son” jest jednym z tytułów startowych na PS4.


RE: Seria gier: Sly Cooper - Yohokaru - 13-08-2014

Dzień dobry.

Na początek nic nie będę pisał za bardzo o pierwszej części, gdyż najzwyczajniej za mało pograłem. Poza tym muszę najpierw uporać się z inną grą, raczej uruchomiłem Sly'a testowo.

Dlatego kieruję pewne pytanie do tych, którzy grali. Czy zebranie wszystkich butelek na pierwszych planszach jest możliwe tylko przy posiadaniu jakiejś umiejętności, czy mogę to zrobić na sucho, tylko muszę ruszyć głową. W dosłownie pierwszym poziomie po intro, na statku są cztery butelki, dwie na dole i dwie w miejscu gdzie powinien być wbity żagiel. Tyle, że za Chiny nie mogę tam skoczyć, nawet próbując wdrapać się po belce.


RE: Seria gier: Sly Cooper - piotros - 13-08-2014

W pierwszej części nie potrzebowałem żadnych odkrywanych umiejętności, żeby zebrać wszystkie butelki.
Jeżeli dobrze kojarzę moment, to spróbuj dostać się do tych butelek z dołu skacząc po deskach/skrzynkach na jeziorze...


RE: Seria gier: Sly Cooper - Kraszu - 13-08-2014

Hmmm, jeżeli to jest moment o którym myślę... A śmignij sierpem Sly'a w tę belkę - buteleczki spadną.


RE: Seria gier: Sly Cooper - lubiegry - 26-08-2014

Wg mnie najlepsza to jest Honor Among Smile