PlayStation Forum - PS5, PS4, PS3, PS2, PSone, PSP, PS Vita Forum
Dead Space - Wersja do druku

+- PlayStation Forum - PS5, PS4, PS3, PS2, PSone, PSP, PS Vita Forum (https://playstationforum.pl)
+-- Dział: PlayStation 3 (PS3) (https://playstationforum.pl/forum-playstation-3-ps3)
+--- Dział: Gry (https://playstationforum.pl/forum-gry--101)
+--- Wątek: Dead Space (/thread-dead-space)



Dead Space - Kratos - 04-05-2011

Cytat:Reprezentant gatunku survival horrorów. Wcielamy się w postać pewnego inżyniera, próbującego wydostać się z opanowanego przez zmutowane stwory statku kosmicznego.

Dead Space to typowy survival horror, czyli gra akcji, w której wszelkie nasze starania podporządkowane są utrzymaniu sterowanej postaci przy życiu. W trakcie rozgrywki wydarzenia obserwujemy z perspektywy trzeciej osoby. Elementem odróżniającym Dead Space od największych hitów tego gatunku (serie Resident Evil, Silent Hill, Alone in the Dark, czy Fatal Frame) jest to, że akcja nie rozgrywa się w czasach nam współczesnych. Mamy tu bowiem do czynienia z klimatami science-fiction. Nie jest to nowy pomysł, aczkolwiek w przeszłości o podobną tematykę zahaczały głównie pojedyncze i niezbyt udane tytuły (jak chociażby Martian Gothic: Unification).

Przedstawione w Dead Space wydarzenia opowiadają historię Isaaca Clarke’a i rozgrywają się w bardzo odległej przyszłości. Główny bohater opisywanej gry jest wykwalifikowanym inżynierem. Właściwa zabawa rozpoczyna się niedługo po tym jak Isaac wyrusza do jednego ze statków górniczych z zadaniem zbadania sygnału ratunkowego, który wysłany został z pokładu tejże jednostki.

Po dotarciu na miejsce główny bohater odkrywa, iż cała załoga została zamordowana, a kontrolę nad ciałami zabitych członków ekipy statku wydobywczego przejęły pasożytnicze istoty, reprezentujące agresywnę rasę Necromorph. Isaac musi więc nie tylko stawić czoła zmutowanym stworom, ale i wyjść cało z opresji, uciekając z opanowanego przez potwory statku. Dead Space w znacznym stopniu wzoruje się na takich kinowych klasykach gatunku, jak Event Horizon, czy Alien, oferując bardzo mroczną atmosferę rozgrywki.

Dead Space nie jest bezmyślną strzelaniną, w której zajmowalibyśmy się wyłącznie masową eksterminacją potworów. Tytuł ten w bardzo dużym stopniu nawiązuje do innych reprezentantów omawianego gatunku, próbując przede wszystkim zapewnić odpowiedni nastrój grozy. Istoty, z którymi przychodzi nam walczyć są niezwykle potężne, w rezultacie czego każda taka walka stanowi spore wyzwanie. Równolegle zajmujemy się eksploracją kolejnych pokładów statku, głównie w poszukiwaniu pożytecznych informacji czy przedmiotów, które mogłyby zostać użyte w walce ze zmutowanymi stworami.

Z ciekawszych innowacji warto także wspomnieć o dość nietypowych pojedynkach rozgrywanych w stanie zerowej grawitacji. Oprawa wizualna Dead Space prezentuje wysoki poziom wykonania. Najciekawiej zaprojektowano czyhające na nasze życie stwory. Nie zabrakło także futurystycznych elementów wyposażenia. Przeważnie działamy przy bardzo ograniczonym oświetleniu, co dodatkowo przyczynia się do pogłębienia uczucia niepokoju, towarzyszącego dokładnej eksploracji kolejnych pomieszczeń opanowanego przez stwory statku kosmicznego.

Oficjalny wątek gry, zapraszam do dyskusji.


RE: Dead Space - Sandinista - 24-10-2013

No więc i ja zabrałem się za najstraszniejszy bądź jeden z najstraszniejszych, według opinii graczy, horrorów (taa, tych jest zatrzęsienie) zmierzchającej generacji konsol. Swoją drogą był to dziewiczy rejs po tym gatunku na current-genach :) A, że lubię strach, to z ochotą zabrałem się za rzeczony tytuł, co by na własnej skórze przekonać się czy rzeczywiście Dead Space dostarczy mi upragnionych hercklekotów oraz czy zatelepie mną niczym ćpunem na odwyku.

Już po pierwszych kilku minutach gry tytuł w kwestii mechaniki skojarzył mi się z Resident Evil 4. Sposób prowadzenia akcji, kamera z nad ramienia bohatera oraz nastawienie na eksterminację przeciwników, choć nie na taką skalę jak w przypadku hiszpańskich wojaży Leona, wydały mi się bardzo znajome. Jedynie sterowanie postacią było zgoła inne, gdyż tutaj wychylając lewą gałkę w danym kierunku, postać „sztywno” porusza się w przód i tył oraz sidestepuje na boki, natomiast zmiana kąta kierunku następuje przy pomocy drugiego analoga. Nie jest to szczególnie uciążliwe, jednak w ciasnych korytarzach czasem trudno było mi uciec na bezpieczną odległość od kosmicznych popaprańców czy wyminąć ich i nie narazić się na zdrowotny uszczerbek. Brakowało mi tutaj znanego z RE4 obrotu o 180 stopni, co troszkę ułatwiłoby sprawę. To jednak nie wszystkie naleciałości które już wcześniej widziałem. Upagrade broni czy pancerza, a co za tym idzie powiększenie choćby ilości kieszeni czy paska energii to kolejne znane patenty, które przyjąłem z otwartymi rękami. Dosyć ciekawie zrealizowano te pierwsze, gdyż ulepszenie pukawek następuje w specjalnych warsztatach, zaś aby dokonać modyfikacji musimy posiadać specjalne węzły mocy, przy pomocy których utworzymy tzw. ciągłość obwodów dla danej giwery. Każda broń charakteryzuje się kilkoma parametrami jak pojemność, moc, które polepszamy. Niby standardowe rozwiązanie, jednak często w takim obwodzie występują luki, na które musimy poświęcić jeden węzeł, tak by móc połączyć ze sobą dane parametry. Inaczej nie da rady ulepszyć konkretnej właściwości broni, a i zmusza to także do zastanowienia się jaki upgrade na daną chwilę będzie bardziej przydatny. Same węzły porozmieszczane są po lokacjach i nie sposób je przeoczyć, kolejne zaś otrzymujemy po ubiciu mocniejszych przeciwników, jednak to za mało. Całe szczęście te także możemy kupić w sklepie, za odpowiednią, nie małą sumę. Nie mniej na brak kasy nie ma raczej co narzekać, przynajmniej na poziomie normal lub niższym, gdyż sporo można znaleźć w szafkach, w truchłach czy spieniężając przedmioty (amunicja, energia etc.) lub półprzewodniki – patrz Pan przecież to coś jak skarby w czwartym Residencie :)

Żeby nie było Dead Space dodaje także coś od siebie. Bardzo spodobała mi się możliwość pomykania w pomieszczeniach z zerową grawitacją, wówczas wszelkie przedmioty bezwładnie lewitują, a gracz może skakać między podłożami (sufit czy ściany stają się podłogą i odwrotnie :)). Nieraz dezorientowałem się w swoim położeniu, szczególnie gdy znalazłem się na ścianie. Tyczy się to również przeciwników, którzy z gracją spadającego piórka próbują się do nas zbliżyć. Jakby tego było mało, gdzieniegdzie natrafimy na pomieszczenia wypełnione próżnią, w której będziemy mieli ograniczony przez uciekający zapas powietrza czas na przebywanie. Tutaj brawa za kapitalne oddanie sfery audio – wszystkie dźwięki są przytłumione (efekt podobny jak byśmy nurkowali), słychać bicie naszego serca oraz delikatne dudnienia naszych kroków lub stąpań potworków. Podczas gry do dyspozycji mamy miotacz ognia, w pewnym momencie chciałem sprawdzić czy panowie z EA uważali na fizyce. Uważali :) Miłym zaskoczeniem było dla mnie zniwelowanie wyświetlanych informacji do absolutnego minimum, dzięki czemu ekran jest czysty. Ilość amunicji pojawia się dopiero po wyciągnięciu i wycelowaniu z broni (nad samą pukawką), energia znajduje się na grzbiecie bohatera, zaś ekwipunek (podobnie jak wszelkie wideorozmowy, dzienniki, mapa) pojawiają się w formie hologramu, który zmienia położenie wraz z postacią. Schludnie, przejrzyście i intuicyjnie. Najsłabszym elementem HUDa jest wykonana w trójwymiarze (coś jak w pierwszych Splinter Cell’ach) mapa, która jest totalnie skiepszczona. Punktem odniesienia jest aktualna pozycja gracza i to według niej obracamy bądź oddalamy/przybliżamy widok, w związku z czym trudno jest połapać się, gdzie w danej chwili się udać lub odnaleźć strategiczne punkty. Mało tutaj swobody. Ale to nic, gdyż EA dodało pewien „ułatwiacz”, którym jest aktywowana pod prawą gałką niebieska linia pokazująca, gdzie iść. W końcu, przecież gry są coraz trudniejsze ;)

Ponieważ Isaac jest inżynierem, to i posługuje się adekwatnymi do swojego zawodu narzędziami, które tutaj pełnią rolę broni. Siedem rodzajów to imo dobre zestawienie, aczkolwiek nie wszystkie są już przydatne. Wspomniany miotacz ognia, to chyba najsłabsza giwera, prócz tego do dyspozycji mamy m.in. karabin pulsacyjny (dość dobry), piłę tarczową czy piłę plazmową. Ta ostatnia to praktycznie najlepsza pukawka, która jak na ironię jest podstawowym orężem. Zresztą przez większość gry tylko tej używałem. Potrafi szybko i bezproblemowo rozprawić się z przeciwnikami, rozczłonkowując ich na kawałki. No właśnie. W Dead Space nie wystarczy poczęstować oponentów masą przysłowiowego ołowiu. Na dobrą sprawę nic to nie daje. Tutaj trzeba każdemu przykurczowi odciąć kończyny i to górne (dolne tylko go spowolnią), dopiero wtedy mamy pewność, że zdechnie. A jeśli mamy wątpliwości, to na dobranoc można zmiażdżyć delikwenta masywnym buciorem, życząc kolorowych snów. Powiem, że ten aspekt jest cholernie rajcujący (zresztą jak samo ubijanie), gdyż dodaję nutkę napięcia. Trzeba dobrze wycelować, co nie zawsze idealnie wychodzi, gdyż Nekromorfy nie stoją bezczynnie, a szybko zbliżają się, by pozbawić nas życia. Z pomocą przychodzi nam zabawka w postaci Stazy, umożliwiająca spowolnienie ruchów kosmomutantów. Bardzo przydatna rzecz, choć powiem szczerze, że na normalnym poziomie trudności niespecjalnie często jej używałem, w przeciwieństwie do poziomu „Niewykonalny”.

Przez niemal całą grę, prócz ostatniego rozdziału, poruszamy się po statku kosmicznym Ishimura, który w dużej mierze przepełniony jest półmrokiem. Czasem gdzieś tam zamigocze żarówka, gdzie indziej całkowicie zgaśnie światło i na krótką chwile zapanują egipskie ciemności. Do naszych uszu dochodzą jakieś zgrzytania, wycia, ledwo słyszalne szepty czy nucona delikatnym damskim głosem kołysanka. Cała struktura statku znajduje się w totalnym chaosie z porozrzucanymi tu i ówdzie rozszarpanymi ciałami jeszcze niedawno żyjącej załogi. Wszystko to bardzo ładnie buduje klimat godny horroru, lecz odniosłem wrażenie, iż nie był on aż tak przytłaczający. Pierwsze skrzypce w wywoływaniu stanu przedzawałowego grają typowe jump-scenki mające wdrożyć element zaskoczenia. Jest ich tu sporo, a sprowadzają się do wyskakiwania Nekromorfów z szybów wentylacyjnych. Tą drogą właśnie te kreatury przemieszczają się po statku. Nie raz, nie dwa podskoczyłem na fotelu przy takiej akcji, ba nawet soczyste „ło kó*wa” poszło (coś pięknego :)), lecz z czasem ten element zelżał. Skoro wiedziałem jak poruszają się, to już byłem przygotowany na tą ewentualność i w każdym nowym pomieszczeniu profilaktycznie spoglądałem na wywietrzniki. Ale to nie jedyne tego typu jumpy. Często można się wzdrygnąć podczas pojawienia się wideorozmowy, gdyż wyskakuje nagle i poprzedzona jest szumem. Nie wiem czy to tak specjalnie, lecz to już trochę tańszy zabieg. Brakowało mi nieco więcej subtelniejszych zagrań, ale działających na wyobraźnię. Ot, raz miałem akcję będąc na mniejszym statku (USM Valor) – w jednym z korytarzy światło padało w taki sposób, że rzuciło duży cień na ścianę, na widok którego ciary poszły spore. Tak, to był cień Isaaca - możecie się ze mnie śmiać :) Szkoda także, że napotkane potwory nie dołożyły swojej cegiełki w tej kwestii. Jak dla mnie były nijakie, nudne i bez polotu. Nie robiły żadnego większego wrażenia, może prócz dwóch gagatków – kolesia zatruwającego powietrze oraz nekromorfa złożonego z pomniejszych, który ładnie wył. Mały minus należy się także za wrzucenie paru, tych samych typów, tyle że czornych jak murzyni i nieco silniejszych.

Ogólnie rzecz biorąc Dead Space zaskoczył mnie bardzo mile, przede wszystkim pod względem grywalności. Niesamowicie dużą frajdę i satysfakcję czerpałem z szatkowania kolejnych napotkanych alienów zupełnie jak przy RE4. Chciałem więcej i więcej, toteż zabrałem się za najwyższy poziom. Tutaj gra pokazała jeszcze większe pazury i trzeba było liczyć każdy nabój oraz złotówkę. Fabularnie DS jakoś szczególnie mnie nie porwał, kilku rzeczy można było się domyśleć, a i mały twist na końcu jakimś szczególnym zaskoczeniem nie był. Gra jest dość mocno liniowa ze wzgledu na schematyczność wykonywanych czynności. Nie pogardziłbym także jakimiś zagadkami czy bardziej wymagającymi zadaniami (ustawianie anten to kpinka), tym bardziej, że Isaac jest inżynierem.

Polecam, Magda Gessler.


RE: Dead Space - piotros - 30-10-2014

To i ja sięgnąłem ostatnio po tę część serii i przeczytawszy opis Sandinisty, zgadzam się z nim w 100%!
Gra mi się podobała, chociaż twórcy mogli bardziej się postarać i wyciągnąć więcej ze świetnie zaplanowanego scenariusza... no ale to im się udało w części 3, tylko że tam jest niestety trochę więcej strzelania. Tutaj mamy więcej zwiedzania i schematycznego idź tam, znajdź to i zanieś tam i tak było prawie cały czas z drobnymi zmianami. No ale poza tym schematem jest to kawał świetnej gry, przy której wieczorami bawiłem się idealnie... Smile
Na duży plus zasługuje polska lokalizacja, co prawda są napisy, a nie dźwięk, ale menu i niektóre napisy w samej grze są w naszym ojczystym języku... Smile
Graficznie jak na 2008 rok to rewelacja!
Mi pierwsze przejście używając tylko jednej broni zajęło 14g 51m 43s. Jak zwykle zwiedzałem każdy możliwy zakątek, ale przy pierwszym przejściu nie wszystko było dostępne, więc nie udało mi się otworzyć wszystkiego. Możliwe, że kiedyś jeszcze wrócę do tej części, ale w kolejce czeka jeszcze część 2 i 2 poboczne części, nie licząc jeszcze dodatków (DLC) do części 2 i 3, które są teraz w promocji w sklepie... Smile Oj, będzie w co grać w jesienno-zimowe wieczory... Smile
Stworzone uniwersum jest świetne i fanom survival horrorów polecam samemu spróbować. Aha... no i oczywiście lepiej grać po kolei, bo ja zacząłem od części 3, która była za darmo w ramach PS+, a dopiero później w część 1. A dopiero po jej przejściu, rozjaśniło mi się trochę wątków z części 3... Smile


Dead Space - Kraszu - 31-08-2018

Nie ma to jak stare, dobre PS Forum...

Sandi jak zwykle rozbił bank profesjonalnym wpisem. Dead Space to kolejna gra, którą niegdyś reklamował mi w samych superlatywach ceniony przeze mnie gracz. Pamiętam, że cisnęliśmy razem na słuchawce w The Division i w pewnym momencie wyszedł temat własnie Dead Space. Jeżeli doświadczony zawodnik zachwyca się jakimś tytułem to takie info wyjątkowo dobrze zapamiętuję. Wątek z pewnością warty odkopu - mianuję w tym miejscu sam siebie na Janusza Łopatę z Wąchocka, który starych wątków się nie wstydzi.

Fajna jest świadomość, że na PS3 ciągle dostępne są takie perełki, w które po prostu można zagrać za grosze i które zapewne miodnością gniotą ogromne sandboxy, które niestety zdominowały rynek.